środa, 31 marca 2010

Biala gorczyca na bole miesni, stawow, reumatyzm




Jak stosować nasiona białej gorczycy?

Niepozorne nasionka białej gorczycy mają szerokie zastosowanie w terapii. Przede wszystkim używa się jej do wypełniania materaców dla osób cierpiących na reumatyzm, obrzęki, nerwobóle i bóle głowy. Działa antybakteryjnie, dlatego, gdy mamy problemy z zębami czy infekcję gardła, możemy blisko chorego miejsca przyłożyć woreczek wypełniony gorczycą.

Do materaców z gorczycą dodaje się często łuski gryczane, które neutralizują nawet bardzo silne promieniowanie żył wodnych oraz urządzeń elektrycznych. Zawarte w łuskach taniny i związki fenolowe hamują rozwój roztoczy i bakterii szkodliwych dla zdrowia, dzięki czemu łagodzą objawy wszelkich alergii.

Korzystanie z takiego materaca łagodzi też napięcia mięśniowe, poprawia krążenie, reguluje oddychanie, zapobiega powstawaniu odleżyn, przyspiesza regenerację organizmu i gojenie się wszelkich ran. Poduszka z łuską gryczaną ma te same właściwości co materac, dlatego przydaje się w schorzeniach kręgosłupa, dyskopatiach, bólach głowy (również migrenowych). Ponadto nie nagrzewa się, co ma duże znaczenie dla osób gorączkujących.



Jak zrobić poduszkę gorczycową?

Można użyć poszewkę od jaśka - trzeba ją przeszyć kilka razy i w ten sposób zrobić rowki, w które sypiemy nasiona białej gorczycy, może być w połączeniu z łuską gryczaną. Rowki też pownne być przeszyte co kilka cm, żeby gorczyca nie zbiła się w jednym rogu. Taki woreczek, opaska na głowę, kolano czy podłużny pas na kręgosłup zrobiony własnorecznie jest też ciekawym pomysłem na prezent.

Poduszkę przykładamy na noc na gołe ciało w miejscu, gdzie najbardziej dokucza nam reumatyzm lub artretyzm. Sucha gorczyca nie nagrzewa od razu, dopiero jak nagrzeje się od ciała, zaczyna się jej dobroczynne działanie - promieniowanie.

Równie korzystne ma być stosowanie nasion bezpośrednio na skórę. Jeżeli bóle są umiejscowione w kończynach dolnych, to wkłada się stopy po kostki w nasiona, a jeżeli ból jest w kończynach górnych, to umieszcza się dłonie w nasionach.

Natomiast jeżeli ból jest umiejscowiony w kręgosłupie, to trzeba położyć się na nasionach rozsypanych na prześcieradle. Stosuje się ten sposób dwa razy dziennie po 10 min, stopniowo zwiększając ten czas do 30 min w ciągu 7-10 dni.

Korzystne działanie przeciwbólowe i przeciwzapalne ma polegać na neutralizowaniu szkodliwego promieniowania cieków wodnych przez nasiona. Zapas gorczycy trzeba odnawiać co 3 lata.

Informacje o gorczycy znalazłam dzisiaj i nie miałam czasu przetestować, ale brzmi to bardzo ciekawie i na pewno zajmę się szyciem woreczków :)

Wrzuć na Facebook'a   Dodaj link do swojej strony   Bez chemii - start
 

wtorek, 30 marca 2010

Szczęście krajowe brutto




Pierwszy raz zetknęłam się z koncepcją Szczęścia Krajowego Brutto w publikacji Jana Berdo „Zrównoważony rozwój. W stronę życia w harmonii z przyrodą”. Publikacja jest dostępna na stronie http://www.sopockainicjatywa.org/edukacja/

Otóż Szczęście Krajowe Brutto to wskaźnik rozwoju Bhutanu – w przeciwieństwie do produktu krajowego brutto, jak to jest w każdym innym znanym mi kraju.

W 1972 roku świeżo upieczony król Bhutanu - Jigme Singye Wangchuck opracował program, w ramach którego głównym wskaźnikiem rozwoju kraju było poczucie szczęście każdego obywatela.

Kiedy o tym czytałam, oczy otwierały mi się ze zdumienia, że polityk całkiem serio potraktował szczęście obywateli jako priorytet. Idea szczęścia odnosi się zarówno do sfery materialnej jak duchowej. Zakłada się bowiem, że o ile redukcja ubóstwa i materialny rozwój zapewniają „dobrobyt fizyczny”, to szczęście duchowe nie może zostać zapewnione jedynie poprzez stwarzanie dobrych warunków materialnych.

Poniżej cytat z książki:

Koncepcja Szczęścia Krajowego Brutto oparta jest na przekonaniu, że człowiek z natury poszukuje szczęścia i że szczęście jest najbardziej pożądaną rzeczą przez wszystkich obywateli. Bhutan nie odrzuca dążenia do szczęścia obywateli jako utopijnego przedsięwzięcia, lecz stara się je wspierać poprzez dostosowanie polityki państwa do założeń koncepcji Szczęścia Krajowego Brutto.

Program rozwoju Bhutanu, którego podstawą jest koncepcja Szczęścia Krajowego Brutto, obejmuje cztery główne obszary:

- zrównoważony rozwój społeczno-ekonomiczny oparty na zasadzie równości społecznej
- ochronę środowiska
- zachowanie i promowanie kultury
- promowanie dobrych rządów

Celem rządu Bhutanu jest stworzenie „makro-warunków” dla szczęścia obywateli.

Rozwój ekonomiczny ma zapewnić możliwość godnego utrzymania się obywateli, niemniej jednak zauważa się, że szczęście nie leży w stale rosnącej konsumpcji. Z tego też względu za wskaźnik rozwoju uznaje się osiągnięcie stabilnego poziomu konsumpcji, zamiast ciągłego dążenia do jego wzrostu.

Bhutan, zamiast zmierzać do zwiększenia populacji miast, zdecydował się na rozwój wsi. Zmieniono programy nauczania w szkołach tak, aby dawać dzieciom i młodzieży praktyczne umiejętności, które przydatne są do życia na wsi, takie jak rolnictwo i rzemiosło. Do odległych wiosek doprowadzono prąd elektryczny, utworzono wiejskie ośrodki zdrowia. Postawiono także na decentralizację i wiele decyzji oddano w ręce lokalnych organizacji.

W koncepcji Szczęścia Krajowego Brutto zwraca się także uwagę na rolę przyrody w życiu człowieka oraz na wpływ środowiska naturalnego na szczęście ludzi. Z tego też względu opracowano program ochrony przyrody i zazieleniania kraju. Obecnie 26% powierzchni Bhutanu zajmują obszary chronione, a lasy pokrywają aż 72% powierzchni kraju.


Wrzuć na Facebook'a   Dodaj link do swojej strony   Bez chemii - start
 

niedziela, 28 marca 2010

Ele van Eick, Aloes dla zdrowia i urody




Książka zawiera informacje jak hodować aloes w domu, jak z niego korzystać i z czym warto go łączyć (miód wzmaga działanie aloesu aż dziewięciokrotnie!). Ponad połowę książki stanowią przepisy i receptury – wykorzystanie aloesu dla zdrowia, w kosmetyce, aromaterapii. Jest też rozdział o zastosowaniu aloesu przez mężczyzn (zacięcia przy goleniu, skóra, łysienie, potencja, prostata).

Wyślij link znajomym   Dodaj link do swojej strony   Bez chemii - start

Aloes z ogródka leczy zapalenie pęcherza




Kiedy byliśmy w Indiach dopadło mnie zapalenie pęcherza – rzecz bardzo nieprzyjemna :) Znajomi, u których mieszkaliśmy, zaaplikowali mi naturalną kurację z aloesu. W ciągu kilku dni byłam znów w pełnej formie i jak dotąd (już 5 miesięcy) wszystko w porządku. Joji i Paulina (nasi znajomi) twierdzili, że całkiem prawdopodobne, że zostałam wyleczona na dobre, czyli – duże prawdopodobieństwo, że już nigdy mnie to paskudztwo nie dopadnie!

Jak wyglądała kuracja?

Wstawałam o piątej rano i szłam na ogródek, gdzie rósł aloes. Wybierałam gruby liść – jakieś 7 cm szeroki i około 2, 3 cm gruby. Ścinałam go bezlitośnie i odcinałam dolną, najgrubszą, około 15 cm część. Ten kawałek obierałam ze skórki, myłam z kleistej mazi i cięłam na małe, kwadratowe kawałeczki. Do tego dodawałam kminku i zjadałam na czczo. Potem szłam jeszcze spać :) I tak przez 5 dni. I to wszystko. Pomogło :)

Nie wiem, czy aloes hodowany w doniczce będzie skutkował tak samo, bo istotna była grubość liścia, ale jeśli hodować w domu, to odmianę aloe vera barbadensis Miller. Też sobie niedługo zasadzę :)

Uwaga! Aloes (występujące w nim saponiny) jest trujący dla kotów.

Polecam. Miąższ z aloesu można też bezpośrednio aplikować na skórę - nawilża i uelastycznia.

Joji i Paulina, oprócz aloesu, mieli w ogródku turmeric, Tulsi (tulasi) i drzewo Neem. Tymi czterema roślinkami radzili sobie z większością popularnych chorób.


Wyślij link znajomym   Dodaj link do swojej strony   Bez chemii - start

Plyn do mycia naczyn III - z mydlnicy lekarskiej




Moje trzecie podejście do samodzielnego sporządzania płynu do mycia naczyń - tym razem z korzenia mydlnicy lekarskiej.

Oto przepis:
Jedną łyżkę rozdrobnionego korzenia mydlnicy lekarkiej zalać 1 szklanką wrzątku, odstawić pod przykryciem na 30 minut do naciągnięcia i przecedzić. Gotowe. Zachowuje świeżość przez kilka dni. Płyn można używać nie tylko do mycia naczyń, ale także jako mydło do mycia twarzy, ciała i włosów.


Mydlnicę kupiłam w sklepie zielarskim.

Płyn przygotowałam i przelałam do pojemniczka z dozownikiem, bo to miało wzmocnić pienienie się. Płyn ma konsystencję wody i pieni się tylko minimalnie. Z tłuszczami nie ma szans :(

Ten płyn to wielkie wyzwanie, z mydlnicy jest ok., ale to żadna rewelacja. Powinien być gęściejszy i lepiej się pienić. Inaczej nie za bardzo widzę szanse na umycie patelni.

Wyślij link znajomym   Dodaj link do swojej strony   Bez chemii - start

sobota, 27 marca 2010

Tonik do twarzy z cytryny do cery przetluszczajacej sie



Zrobiłam sobie tonik do twarzy – wystarczy sok z cytryny i przegotowana lub destylowana woda. Mieszamy je w proporcji 1:1. Proponuję robić minimalne ilości (pół cytryny) i trzymać tonik w lodówce.

Tonik jest dobry, ale przyznaję, że z octu był lepszy. Po użyciu toniku cytrynowego trochę świeci mi się czoło, a nos bywa przesuszony. Nie było tego problemu kiedy używałam toniku z octu jabłkowego – miałam poczucie całkowitego komfortu na twarzy – nie świeciłam się i nie przesuszałam. Tylko zapach mi nie odpowiadał.

Już za parę dni będę miała gotową larendogrę i oczywiście dam znać jak się sprawuje. W tej chwili jest zielonkawa :)

piątek, 26 marca 2010

Czaj - herbata z kardamonem



Udało mi się też kupić kardamon – gdzie? Na targu :) W supermarketach nie ma. No a jak kardamon, to oczywiście czaj! Piciem czaju zaraziłam się podczas pobytu w Indiach i teraz propaguję ten zwyczaj wśród znajomych. Zawsze przygotowuję go „na oko”, więc poniższy przepis należy traktować z pewną dozą kreatywności:

Przepis na czaj (4 szklanki):
- 3 szklanki wody
- 1 szklanka mleka
- czarna herbata – ok. 3 łyżki
- kardamon – ok. 2 łyżki
- cynamon – ok. 2 łyżki
- imbir – ok. 1 łyżki
- pieprz - szczypta

Wodę zagotować, wsypać herbatę i wszystkie przyprawy. Gotować minutkę, dwie. Dolać podgrzanego mleka. Zagotować, posmakować, doprawić i przecedzić.
Pychota!

Wyślij link znajomym   Dodaj link do swojej strony   Bez chemii - start

Kielki i kielkowanie w sloiku


Z życia kiełków :)

Moje pierwsze kiełkowanie w tym roku zrobiłam na gazie – zasiałam lucernę i rzodkiewkę. Kilka dni minęło, zanim zaczęły kiełkować, ale w końcu wykiełkowały i mieliśmy pycha super-zdrowe śniadanko :)

Kiełkowanie na gazie uznaję jednak za zakończone – płukanie drobnych ziarenek wymaga nie lada skupienia i bardzo łatwo skończyć ze wszystkimi nasionkami w umywalce :) Kolejne utrudnienie to wydobycie kiełków z gazy, do której się przyczepiają. Jednym słowem zbyt dużo zachodu.

Kiełkowanie na gazie lub ligninie:

Dzień pierwszy:



Parę dni później:





I jeszcze później, tuż przed pożarciem kiełków:





Za to znalazłam zupełnie fantastyczną, szybką metodę – w słoiku
. Kiełki rosną jak szalone, płucze się je w 3 minuty, nic nie wylatuje do umywalki – super-metoda!

A oto szczegóły – wcześniej podawałam link do innej strony z opisem, ale teraz mam już dowody, jak dobrze słoik działa.

Jak kiełkować w słoiku?
Najpierw moczymy nasiona w letniej, przegotowanej wodzie przez kilka godzin. Zostawiamy je w ciepłym miejscu.



Później - bierzemy mały słoik z pokrywką. W pokrywce wycinamy dużą dziurę.



Wsypujemy namoczone nasiona do słoika, słoik przykrywamy gazą i zakręcamy. Wlewamy wodę przez gazę i płuczemy. Wstawiamy słoik do większego słoika lub innego naczynia – pokrywką do dołu, tak żeby woda swobodnie ściekała. Słoik powinien być pod kątem. I stawiamy w jasne miejsce.



Nasiona trzeba płukać 2x dziennie. Rosną niesamowicie. Polecam!

Przepisy od Romy V - szybki i zdrowy deser




Dziś przepis na szybki i zdrowy deser:

2 dojrzałe banany
1 paczka (300g) jedwabistego tofu, odcedzonego
3 łyżki miodu (nie musi być)
cynamon do smaku

1) Włóż do miksera banany, tofu, wlej miód, dodaj cynamon i zmiksuj na gładką masę

2) Podawaj od razu albo po schłodzeniu, z jagodami lub innymi owocami albo polej tym sosem naleśniki

Przepisy od Romy IV - Minestrone (zupa warzywna)




Przepis na Minestrone (zupę warzywną):

1 łyżka oliwy
2 duże posiekane czosnki
1/2 szklanki posiekanej cebuli
6 szklanek wywaru z warzyw lub wody
1 mała puszka zmiażdżonych pomidorów
3 marchewki obrane i pokrojone w plasterki
2 łodygi selera w plasterki
1/4 kg ziemniaków obranych i pokrojonych w kostkę
1 łyżeczka suszonego oregano
1 łyżka stołowa suszonej bazylii
1/4 szklanki posiekanej świeżej natki pietruszki
1 szklanka makaronu
2 szklanka ugotowanej fasoli
starty parmezan

1) Rozgrzej oliwę w dużym garnku. Dodaj czosnek, króciutko podsmaż. Dodaj cebulę i podsmażaj 5 min.

2) Dodaj wywar z warzyw (wodę), pastę pomidorową, zmiażdżone pomidory, marchew, seler i ziemniaki. Zagotuj, przykryj, zmniejsz ogień, i gotuj przez 30 min.

3) Dodaj oregano, bazylię, natkę, makaron i fasolę. Gotuj jeszcze 30 min. Posyp parmezanem i podawaj z pełnoziarnistym pieczywem czosnkowym

czwartek, 25 marca 2010

Przepisy od Romy III - Eko-szarlotka



Przepis na EKO-szarlotkę

W misce zalać owsiane muesli ze szklanką płatków owsianych - ciepłą wodą. Mogą być same płatki, ale lepsze są, gdy doda się trochę wiórków kokosowych, rodzynek, orzechy. Wody tyle by nawet nie przykrywało - ma wsiąknąć.

Do napuchłej masy - wlać filiżankę stopionego masła (ja nie używam tłuszczów zwierzęcych, więc daję olej z pestek winogron ale z masełkiem smaczniejsze). Na to mnóstwo startych jabłek ( kwaskowych). Można i z ogryzkiem zetrzeć. Dodać cynamonu wg uznania.

Formę natłuścić i wysypać bułką tartą. Włożyć masę z płatków na 1,5 cm. Ona nie urośnie. Na nią jabłka. Piec w piekarniku w niskiej temp., długo, nawet 1,5 godz.

Wg makrobiotyki jabłka długo prażone same "oddają cukier". Robią się słodkie i nie potrzeba słodzić. Smacznego!

Gozdziki na bol zeba – bez chemii



Czasami przychodzi taki moment, że odzywa się ząb. I boli. I to nie zawsze znaczy, że ząb jest chory i wymaga leczenia. Czasami boli zupełnie bez związku ze stanem zdrowia zęba.

No więc rozbolał mnie ząb :) Zazwyczaj biorę ibuprom, bo dość skutecznie działa, ale tym razem postanowiłam wypróbować pomysł znaleziony w Internecie – położyć suszony goździk i powoli go rozgryzać.

Czy pomogło? To jest po prostu rewelacyjny sposób! No dobrze, ząb mnie bolał 2x – najpierw tak tylko trochę z jednej strony – wziełam jeden goździk, trochę potrzymałam w ustach, rozgryzłam, 10 minut i ból zniknął!

Parę dni później bolał mnie z drugiej strony – i bolał duzo bardziej. Przyznaję – zużyłam 2 goździki – ale też pomogło. Trwało trochę dłużej, myślę że około 45 minut, ale przeszło!

Więc polecam absolutnie – jak boli ząb, nie bierz środków przeciwbólowych – aplikuj goździk. A potem do dentysty, sprawdzić, czy coś można poprawić :)

środa, 24 marca 2010

Plyn do mycia naczyn II - domowy sposob



Kolejna rzecz - mam nowy przepis na płyn do mycia naczyń (poprzedni nie okazał się hitem):

Przepis na płyn do mycia naczyń wg Perfekcyjnej Pani Domu:
- 2 litry gorącej wody
- 5 gram płatków mydlanych (dostępne w hipermarketach, np. Elea, Kaufland)
- 1 łyżka octu spirytusowego
- 1 łyżka sody oczyszczonej (najlepiej kupić kilka kg np. na allegro)
- kilka kropli olejku herbacianego


Płyn wygląda dużo lepiej, troszkę się pieni i delikatnie pachnie – dodałam olejku z zielonej herbaty, bo taki miałam pod ręką :) Akurat nie mam nic do zmywania, ale jak wypróbuję, to dam znać.

Aha, uważajcie z płatkami, ja o mało nie wsypałam 50 g – miałabym spieniona całą kuchnię :) 5-10 g jest ok.!

Dopisek po testach:

Płyn do mycia naczyń II (z płatków mydlanych), podobnie jak jego poprzednik z octu i sody oczyszczonej – nie jest rewelacyjny. Ma dużo lepszy zapach, ale jego zdolności do szorowania tłustej patelni są słabe. Ponieważ mam jeszcze 1,5 litra tego specyfiku, postanowiłam trochę poprawić jego skład.

Rozpuściłam kilka łyżeczek płatków mydlanych w ciepłej wodzie i potem wlałam te płatki do zimnego płynu. I to był błąd! Rozpuszczone płatki pod wpływem zimnej wody wytrąciły się i znów mam nierozpuszczone płatki, tylko w mniej regularnych kształtach.

Stąd wynika potwierdzenie tezy: nie wrzucaj płatków mydlanych do pralki automatycznej, nawet jeśli te płatki wcześniej rozpuścisz w ciepłej wodzie. Kiedy pralka nabierze zimnej wody, płatki wytrącą się i zaklajstrują ci pralkę. Brrrrr!

Wracając do płynu – cały płyn ponownie przelałam do garnka, podgrzałam, rozpuściłam płatki, dodałam trochę soli i przelałam do butelki :) Mam tylko nadzieję, że jak woda wystygnie, to płatki nie zrobią mi psikusa :)

Jeszcze późniejszy dopisek:
Woda wystygła i płatki znów są ścięte - dużo mniej, niż poprzednio, ale jednak. Czekam, aż mi sie ten płyn skończy i robię kolejną wersję z mydlnicy.

Ścięte płatki - wersja ponura:


I radosna:

poniedziałek, 22 marca 2010

Pokrzywa - super-zioło




Dzisiaj znów odwiedziłam panią w sklepie zielarskim. Pani jest strasznie sympatyczna i zawsze sobie miło pogwarzymy. W sklepie była dostawa :) Jestem posiadaczką mydlnicy lekarskiej, skrzypu, szałwii i większej ilości rozmarynu. W sklepie też jest świetny żel z aloesu, który tam na mnie czeka na zakupienie – Aloe Vera Pro-Natura. Jak ma się miód i aloes, to można naprawdę poszaleć :)

Teraz o pokrzywie – info przytaczam ze strony http://www.fit.pl

Pokrzywa kuchni
Pokrzywa może wzbogacić naszą dietę nie tylko w formie naparu czy soku do picia, ale również jako przyprawa i składnik potraw. Wierzchołki łodyg i młode listki nadają się do przyprawiania zup z wiosennych warzyw, do kartoflanki, sosów ziołowych i sałatek. Można ją przyrządzać tak jak szpinak – młode, wymyte listki, zalewa się wrzątkiem, gotuje do miękkości (ok. 10 min), a następnie przyprawia wg uznania. Z racji tego, że pokrzywa zawiera sole organiczne, które nie stanowią obciążenia dla nerek, może być z powodzeniem wykorzystywana w dietach, w których zaleca się ograniczenie spożycia lub wykluczenie soli kuchennej.

Kiedyś dużym powodzeniem cieszyły się kuracje pokrzywowe, polegające na piciu soku z młodych pokrzyw. Wiosna jest idealną porą na taką kurację. Taki sok można przyrządzić w sokowirówce lub za pomocą miksera. Po odcedzeniu należy go pić od 1-2 łyżek do pół szklanki dziennie, przez okres dwóch tygodni.

Pokrzywa w kosmetyce
Oprócz ziołolecznictwa, ekstrakty pokrzywy mają również zastosowanie w kosmetyce. Wzmacniają włosy, przeciwdziałają ich wypadaniu, przetłuszczaniu i łupieżowi, stąd też wchodzą w skład szamponów, odżywek, płukanek, maseczek, lotionów, pianek, żeli i innych gotowych preparatów pielęgnacyjnych i leczniczych.

Dla zdrowia i urody
Wodne wyciąg z liści i ziela pokrzywy pobudzają przemianę materii. Wykazują również słabe działanie moczopędne, przeciwbiegunkowe, przeciwgośćcowe, hamujące krwawienie. Udowodniono, że napary z pokrzywy posiadają właściwości zwiększania poziomu hemoglobiny i czerwonych krwinek w organizmie człowieka. Wskazane, więc będą szczególnie dla osób mających problemy z oddawaniem moczu, nadmiarowymi kilogramami. Niewątpliwie ekstrakty z pokrzywy przyniosą ulgę cierpiącym z powodu dolegliwości ze strony przewodu pokarmowego, anemii czy wreszcie odczuwającym ogólne osłabienie organizmu. Wyciągi z pokrzywy uchodzą również za lek przeciwcukrzycowy – nieznacznie obniżają poziom glukozy we krwi i pobudzają czynność trzustki, co wiąże się ze zwiększonym wytwarzanie enzymów trzustkowych. W zielu i korzeniach pokrzywy stwierdzono istnienie czynnika pobudzającego wytwarzanie interferonu (substancji z grupy immunoglobulin), który nie tylko chroni organizm przed inwazją wirusów, ale najprawdopodobniej również przed niektórymi nowotworami.

Wiosną wybieram się do jakiegoś czystego zakątka na zbiór pokrzywy. To dopiero będzie zabawa :)

niedziela, 21 marca 2010

Swieczki domowej roboty - z wosku, parafiny i pomaranczy



Mój ogródek na parapecie rozwija się – na razie nic nie wykiełkowało (oprócz kiełków), ale bazylia i lubczyk wciąż zielone i żywe, a dodatkowo dosadziłam 2 pietruszki na natkę i 4 cebulki na szczypiorek. Zabraliśmy też w końcu z garażu mamy Grażyny dużą donicę z pokrzywą i żywokostem – wieźliśmy te roślinki do Portugalii, ale jak wiadomo, projekt nie za bardzo się powiódł. Anyway, pokrzywa to kolejne super-zioło. Na pewno wiosną, latem wybierzemy się na zbiór pokrzyw i można ją używać do tysiąca rzeczy (do jedzenia, kapieli, picie naparu lub soku, w kosmetyce). Szczegóły w innym poście.

Przyszła dostawa parafiny
, więc robię świeczki :) Miałam trochę starych kawałków świec i kiedy je stopiłam okazało się, że wyszło mi z tego około 8 podgrzewaczy. Potem stopiłam trochę parafiny i zrobiłam 2 duże świeczki.

Własnoręcznie zrobione świeczki mogą też służyć jako prezent.





Kluczowa sprawa jak dla mnie, to umieszczenie knota tak, żeby przy stopieniu parafiny już w świeczce, się nie przewrócił i nie zatopił. Zrobiłam kilka podgrzewaczy z knotem ze sznurka bawełnianego zatopionego w wosku i bez blaszanej podstawki, a kilka z knota kupionego na allegro i z blaszką. Zapaliłam wieczorem 2 bez blaszki – niestety, knot się przewrócił i utopił. Świeczka zgasła :( Tych z blaszkami jeszcze nie testowałam.

Inny projekt, który zrobiłam, to „abażur” dla świeczki z pomarańczy. Moim zdaniem wyszło bardzo cool, więc się chwalę :) Wystarczy pomarańczę przeciąć na pół, wydłubać i pożreć miąższ, wykroić dowolne kształty w skórce, dodać trochę goździków i „abażur” jest jak się patrzy :) A jaka frajda i czerwone policzki z przejęcia!

Chciałam w ten sam sposób zrobić światełko z cytryny, ale cytryna jest za mała i to nie wygląda za dobrze. Wkrótce nowe doniesienia o świeczkach :)

Poniżej trochę zdjęć z mojej domowej produkcji świeczek:

Świeczki z wosku lub parafiny - są brązowe, bo dodałam cynamonu :)







I świeczki z pomarańczy - na świeczniku:



I przy starym lusterku-świeczniku:



DOPISEK po tygodniu:
Przyznaję, że z lampionów byłam bardzo zadowolona - przez kilka dni. Po upływie około tygodnia pomarańcze wyschły i straciły cały swój urok - nie wyglądają już tak dobrze :)

A może ktoś wie, jak zabalsamować pomarańczę, żeby nie uschła?

sobota, 20 marca 2010

Przepisy od Romy II - Rosol, Zurek, Kwas buraczany



Dziś druga część przepisów od Romy - serdeczne dzięki i zapraszam do gotowania!

Jarski rosół
Wcale nie gorszy rosół od mięsnego. Wymaga serdeczności i starannie dobranych składników. Warzywa z targu lub ogrodu, czyli włoszczyzna i kawałek włoskiej kapusty.
Jarzyny obieramy. Marchew powinna ilościowo tylko nieznacznie przewyższać pietruszkę.
Selera tyle, ile pietruszki, por. Kapusta (ważne!) - 1/3 ilości selera, bo się zrobi kapuściana. Jak nie ma kapusty to 2,3 brukselki lub plaster kalarepy (nie - kalafior). Wody o wiele mniej niż w normalnym rosole.

Gotować powolutku aż do pięknego rosołowego zapachu. Wrzucić gałązkę selera, pietruszki, koperku, lubczyku (zastępuje smak maggi). Takie bukiety ziół można zrobić latem i zamrozić, każdy osobno w zamrażalniku, owijając w woskowy papier.

Z zielonym pogotować z 10 min, wyłączyć i dać rosołkowi wytchnienie. Można wtedy ugotować kaszę, makaron, kluseczki lub rozgotować kaszę manną - na zimny talerz rozmazać
i potem kroić kwadraciki. Dodać do zupy odrobinę sklarowanego masła - wykończy, zamknie aromat rosołu!

Masło stopić aż powstanie piana (nie przypalić), odczekać 3 min, zdjąć kożuszek z góry i delikatnie zlać środkową warstwę do kubeczka. Na dnie powinna zostać biaława, ścięta "śmietana". Wyrzucić. Żółte jak oliwa masło - do zupy. Rosół stanowi również świetną bazę do zup, zalecany jest także na chore jelita i dla mających problemy z trawieniem białek zwierzęcych. Dodać na koniec zieloną pietruszkę!

Żurek
W glinianym garnku zalać ciepłą wodą mąkę żytnią (do kupienia w sklepie lub na targu). Dodać czosnek, ziele ang, liść laurowy, małą łyżeczkę cukru i i skórkę razowca. Ma się to kisić, burczeć, cudnie pachnieć, co najmniej tydzień pod lnianą ściereczką. Potem do gotowanej wody wsypać pokrojone ziemniaki. Maja się ugotować. Dać sól, liść laurowy. Na 1 l wody dać 1,2 szklanki zakwasu. Pieprz. Powinna być ostra.

Kwas buraczany - bogactwo witamin, mikroelementów, pychota dobra na produkcje czerwonych krwinek!

Buraczki umyć, obrać, pokroić w plastry. Zalać przegotowaną wystudzona wodą. Obrać i wrzucić w/g uznania ząbki czosnku, liść laurowy, ziele ang (3 ziarna), pieprz, troszkę soli i skórkę razowca. Wszystko to najlepiej przygotować w glinianym garnku i przykryć ściereczką. Po 2,3 dniach zaczyna się kisić. Po tygodniu przecedzić i zlać do butelek. Można tak popijać lub wykorzystać do barszczu czerwonego (rosół + kwas).

Posadz drzewo





Zasadziłam wirtualne drzewo - dąb - w parku narodowym:
http://sylwia78.posadzdrzewo.pl

Drzewo rośnie, kiedy się je odwiedza, więc zapraszam, odwiedzajcie moje drzewo! Możecie też posadzić swoje własne.

Drzewa nie są tylko wirtualne – są naprawdę sadzone:
„W zamian za każde wirtualne drzewko posadzone przez uczestnika akcji na stronie www.posadzdrzewo.pl Organizator Akcji zobowiązuje się do posadzenia w wybranym przez siebie miejscu jedno prawdziwe drzewko, przy czym Organizator zastrzega sobie prawo przerwania akcji albo jej ograniczenia po posadzeniu 100 000 prawdziwych drzewek.” (z regulaminu)

piątek, 19 marca 2010

Przepisy od Romy - Przecieraki, Racuchy, Krem ze szpinaku, Krem z pieczarek



Uwaga! Uwaga! Dziś otrzymałam pierwszą propozycję na wpis gościnny – temat: przepisy wegetariańskie. Przepisy dostałam od Romy, a Roma z książki :) Mam zgodę na publikację :) Zapraszam!


Przecieraki (kluski)

Utrzeć ziemniaki do miski i odlać ciut wody ( np. przyciskając łyżką cedzakową). Dosypać mąki np. zytniej, orkiszowej bądź ziemniaczanej. Wbić jajko lub dwa w zależności od ilości ziemniaków. Wymieszać masę i kłaść łyżką na wrzątek (osolony). Nabierać brzeżkiem i strząsać do wody. Zagotować - jak wypłyną - wyjąć łyżką cedzakową na miskę. Polać dowolnym sosem (np. pieczarkowym, takim jak do penne), śmietaną lub tylko masłem. Można też z kruszonym twarogiem, kiszoną kapustą, ogórkiem kiszonym.


Racuchy ziemniaczane

Zetrzeć ziemniaki, odcedzić wodę, dodać jajo i mąkę pszenną. W garnuszku z mlekiem i mąką rozczynić drożdże ( 2,3 dkg drożdży, łyżka mąki i parę łyżek wody letniej (zbyt ciepła zabije drożdże i ciasto nie urośnie). Wlać do masy. Niech ciasto rośnie po wymieszaniu. Jak urośnie kłaść na rozgrzany tłuszcz łychą i smażyć, jak placki. Będą puchate. Podawać ze śmietaną lub maślanką, kapustą kiszoną, cukrem, dżemem - co kto lubi.


Krem ze szpinaku

Ugotować ziemniak na "miękko" i dodać rozdrobniony szpinak. Na jedna osobę dwa ziemniaki i filiżanka szpinaku. Może być koper jako dodatek i lubczyk. Troszkę słodkiej śmietanki po zagotowaniu ( lub mleka) i sól. Szpinak chłonie sól, wiec uważać z nią. Zupę przetrzeć. Zaciągnąć lekko wodą z mąką. Podawać z ugotowanym jajem.


Krem z pieczarek (lub innych grzybów)

Ugotować ziemniaka razem z podduszonymi pieczarkami. Im więcej tym lepiej. Przetrzeć i dodać śmietanę i sporo czarnego pieprzu. Można dodać groszek ptysiowy albo zrobić grzanki. (czerstwą bułkę lub chleb pokroić w kosteczkę i upiec na patelni. Można też posypać przypieczonymi pestkami dyni lub migdałów.

(Przepisy z książki "Powroty nad rozlewiskiem"- dania szybkie, tanie i wegetariańskie).

Wegetarianski penne w białym sosie



Zadziwiłam dzisiaj panią w sklepie zielarskim pytaniem o kilogram rozmarynu :) Niestety, nie posiadają rozmarynu na kg :) Ale pani była bardzo uprzejma i zamówiła mi trochę rozmarynu i mydlnicy lekarskiej. Rozmaryn jest tańszy niż na targu, bo za 50 g – 3,40. Na targu za 30 g – 3 zł. Jakby ktoś był zainteresowany, to sklep zielarski jest w Siemianowicach na Pocztowej 5a.

Dzisiaj szukałam kiełkownicy w pobliskich sklepach – okazuje się, że to wcale nie jest takie popularne naczynie – niektórzy sprzedawcy podpytywali ciekawie, co to jest i do czego służy. W razie czego wszystko można dostać na allegro – kiełkownica za 22 zł + przesyłka.

A wczoraj zrobiłam pyszny obiad – chwalę się przepisem wegetariańskim:

Penne z białym sosem, pieczarkami, migdałami i brokułami – przepis (na 4 osoby):
- 0,5 kg penne
- brokuły
- 0,5 kg pieczarek
- parmezan

Sos biały
- 50 g masła
- 50 g mąki
- 1 litr mleka (w zależności od preferowanej gęstości)
- 2 garście migdałów (lub płatki migdałowe)
- imbir, kardamon, sól, sok z cytryny, bazylia

Pokruszone migdały podsmażyć na patelni (bez tłuszczu) i przesypać do innego pojemnika. Na patelni rozpuścić masło, a potem dodawać mąki cały czas mieszając. Kiedy sos się zagęści dolewać mleka aż do uzyskania właściwej gęstości. Na koniec dosypać migdały i doprawić do smaku.

Pieczarki pokroić w drobną kostkę i usmażyć na patelni z małą ilością oleju. Dodać soli.

Brokuły ugotować.

Penne ugotować.

Na penne wyłożyć pieczarki, brokuły i polać sosem. Można ozdobić liśmi bazylii lub natka pietruszki. Sypać duużo parmezanu :) Pycha z białym winem (albo zielonym). Gotowe :)
Aha, penne na zdjeciu nie jest moim penne :) Nie mam jeszcze nawyku fotografowania wszystkich moich eko- lub wege- projektów - i penne zostało pożarte, zanim przyszło mi do głowy je sfotografować :)

Wciągnęły mnie samodzielne wyroby i zamierzam sama robić świeczki. Wydaje się to być całkiem proste. Można wykorzystać niedopalone kawałki świec albo kupić parafinę w granulacie. Na razie kupiłam na allegro parafinę – za kg – 21 zł razem z przesyłką. Podobno po stopieniu granulatu mamy ponad litr parafiny. Z tego powinno wyjść mnóstwo świeczek :) I znów pytanie – gdzie w Siemianowicach można kupić parafinę z niską zawartością oleju? Podobno im więcej oleju (powyżej 1-2%), tym bardziej świece kopcą. Czekam na przesyłkę.

czwartek, 18 marca 2010

Plyn do plukania ust, rozmaryn i inne ziola



Mam mały ogródek na parapecie :) W supermarkecie kupiłam bazylię i lubczyk w doniczce i oprócz tego nasiona – bazylię, melisę, tymianek i oregano. Wszystko już pięknie posadzone lub przesadzone. Wprawdzie roślinki w doniczkach trochę przywiędły, ale po przesadzeniu i kilku czułych słowach wydają się wracać do świetnej formy :)

Przy okazji posadziłam też rzeżuchę i teraz jeszcze czaję się na pietruszkę. Gogle mówi, żeby pietruszki nie sadzić z nasionek, tylko kupić korzeń pietruszki niezwykłej urody, umieścić w doniczce i będzie z tego natka błyskawiczna :) Więc jutro idę na targ szukać pietruszki :)

A w międzyczasie dalsza część eksperymentów – tym razem jest to płyn do płukania ust z rozmarynu.

Płyn do płukania ust
Herbatka sporządzona z rozmarynu lekarskiego jest wspaniałym środkiem odświeżającym jamę ustną. W około 0.5 l gotowanej wody zdjętej z ognia zaparzać 3 łyżeczki suszonych kwiatów lub liści rozmarynu lekarskiego przez około 30 minut pod przykryciem. Następnie płyn odcedzić i umieścić w lodówce. Płukać nim jamę ustną każdego ranka lub kilka razy w czasie dnia.


W ogóle jestem pod dużym wrażeniem rozmarynu. Ileż to zioło ma zastosowań!



Surowcem lekarskim jest liść rozmarynu, który w swoim składzie zawiera między innymi goryczkę, olejki eteryczne, garbniki i flawonoidy.

Stosuje się go głównie w zaburzeniach pracy układu trawiennego. Ma działanie wiatropędne i rozkurczowe, poleca się go w zaburzeniach apetytu. Oddaje nieocenione usługi również w terapii schorzeń wątroby i woreczka żółciowego, wykazuje właściwości żółciopędne i żółciotwórcze. W dużym stopniu pobudza wydzielanie soków trawiennych. Ma również lekkie działanie moczopędne.

Stosuje się go ponadto w zaburzeniach miesiączkowania, wpływa pobudzająco na wywołanie krwawienia miesiączkowego. Z tego też względu nie należy go stosować przez kobiety ciężarne, gdyż istnieje wtedy ryzyko poronienia.

Fitoterapeuci zalecają również rozmaryn w leczeniu zaburzeń układu nerwowego. Pobudza on system nerwowy do działania, podaje się go w stanach otępiennych oraz depresyjnych. Zaleca się stosowanie rozmarynu lekarskiego rekonwalescentom po długiej chorobie, gdyż przyspiesza powrót organizmu do zdrowia, działa pobudzająco.

W kosmetyce świetnie sprawdza się nalewka z rozmarynu. Zalecana jest do przetłuszczającej się skóry głowy, w łojotoku. Przy tych dolegliwościach należy wcierać nalewkę w skórę głowy dwa razy dziennie, a efekt będzie gwarantowany. Nalewka z rozmarynu usuwa również objawy łupieżu i zapobiega jego nawrotom. Ze względu na sporą zawartość olejków eterycznych rozmaryn jest również stosowany w aromatoterapii. (ze strony http://www.liok.pl)

środa, 17 marca 2010

Jajka od szczesliwych kur




Właśnie wczytałam się w szczegóły oznaczania jajek, czyli w informacje skąd jajka pochodzą i co popieram kupując jajka najtańsze, dostępne w supermarketach. Brrrr, aż się włos jeży...

Zawsze można coś zrobić - najważniejsze świadomie wybierać, co się kupuje. A więc do rzeczy (info z Dziennika Metro):
Każde jajko wyprodukowane w Polsce musi być ostemplowane 11-znakowym kodem. Najważniejsza jest pierwsza cyfra, bo oznacza rodzaj chowu:

3 - chów klatkowy - kury całe życie spędzają w klatkach. Mają tak mało miejsca, że nie mogą się nawet obrócić. Aby się nawzajem nie raniły, przycina im się dzioby i pazury. Jedzenie dostają z automatycznych podajników, jaja i odchody zabierają taśmociągi. 90 proc. jaj w naszych sklepach pochodzi z takich właśnie hodowli.

2 - chów ściółkowy - kury całe życie są zamknięte w kurniku, ale mogą chodzić po słomianej ściółce.

1 - chów na wolnym wybiegu - kury mogą opuszczać kurnik.

0 - produkcja ekologiczna - kury nie tylko mogą chodzić po wybiegach, ale są karmione ekologiczną karmą.

Co jeszcze można zrobić?
- kupować jajka z hodowli ekologicznej
- pytać o jajka z hodowli ekologicznej
- mówić znajomym, co znaczy symbol 3 na jajkach
- można też podpisać petycję do Biedronki



Miod spadziowy



W ostatnich dniach dowiedziałam się trochę więcej o miodzie i jego zastosowaniach. W pierwszej kolejności zaczynam pić rano miód spadziowy zamiast octu jabłkowego :)

Poniżej trochę info o tym miodzie i jak go pić.

Miody spadziowe z drzew iglastych odznaczają się aktywnością antybiotyczną, dotyczy to zwłaszcza spadzi jodłowej i świerkowej. Ze względu na wysoką zawartość biopierwiastków makro i mikrośladowych miód ten powinien być stosowany jako odżywka w okresie rekonwalescencji, u osób z hiperwitaminozą, anemią oraz pracujących w warunkach szkodliwych dla zdrowia. Ponadto działa w stanach zapalnych dolnych dróg oddechowych, w chorobach przemiany materii, chorobach przewodu pokarmowego, chorobach serca, naczyń krwionośnych, miażdżycy oraz schorzeniach nerek, chorobach reumatycznych i schorzeniach skóry. (ze strony http://www.miody-tomala.pl)

Miód najlepiej przygotować sobie wieczorem, a wypić go rano małymi łyczkami na czczo.

Jak przygotować miód do picia?
Jedną łyżeczkę miodu rozpuścić w szklance letniej wody wieczorem. Rano można dodać trochę cytryny i pić na czczo małymi łyczkami. Miód przygotowany w taki sposób jest znacznie lepiej przyswajany przez organizm.


Nie podgrzewaj! Podgrzewanie miodu powyżej 40 stopni C sprawia, że jest on bardzo długo płynny, ale zniszczeniu ulegają wszystkie substancje biologicznie czynne decydujące o leczniczych właściwościach i miód upodabnia się wówczas do zwykłego cukru. Dlatego nie dodawaj miodu do gorącej herbaty czy mleka. Przechowuj w ciemnym miejscu.

Wkrótce więcej o zastosowaniu miodu i produktów pszczelich :)

wtorek, 16 marca 2010

Pachnaca szafa



Świeca będzie się palić dłużej, jeśli wokół knota podsypie się trochę soli – podsypałam, zaobserwowałam i faktycznie pali się jaśniej, ale niespecjalnie dłużej. Zapaliłam 2 świeczki i obie zgasły w podobnym momencie.

Zmieniając temat - kilka dni temu kupiłam 100 g suszonej lawendy – to całkiem dużo, około litra. Z tejże lawendy przygotowałam larendogrę, o której pisałam wcześniej, użyłam nieco do naparu na twarz i oczywiście – zrobiłam woreczki zapachowe do szafy :) Fajna zabawa :) I może być dobrym pomysłem na prezent.

Pamiętacie, jak pomarańcza z goździkami jako napachniacz mieszkania okazał się niewypałem i w końcu i pomarańcza i goździki poszły nieekologicznie do kosza, na co zresztą słusznie zwrócił uwagę kolega Adam – jako na marnowanie zasobów.

Otóż, dziś postanowiłam wykorzystać skorki z cytryn, których zużywam całkiem dużo. A więc skórki sparzyłam, wycięłam biały miąższ, skórki pokroiłam i suszą się na kominku w blaszce. Skórki można też oczywiście suszyć w piekarniku, czy jak komu wygodnie. Przy najbliższym pieczeniu ciasta będzie pyszny dodatek :)

poniedziałek, 15 marca 2010

Napar na twarz z tymianku



Od kilku dni co rano piję ocet jabłkowy (2 łyżeczki na szklankę wody) i dziś niestety stwierdziłam wystąpienie lekkiej, acz nieprzyjemnej biegunki. Pewnie każdy organizm reaguje inaczej, bo Bartkowi nic nie jest, ale ja z pewnością nie mogę pić octu codziennie. Przerzucam się na picie raz w tygodniu.

Zmieniając temat - zrobiłam sobie zabieg pielęgnacyjny na twarz – oczyszczanie skóry:

Oczyszczanie skóry - napar
Do wrzątku wrzucić garść tymianku (można tez dodać nieco rozmarynu i lawendy). Potem, podobnie jak przy inhalacjach, wystarczy nachylić się nad miską z ręcznikiem zarzuconym na głowę. Oczywiście, w tym wypadku nie musimy specjalnie wdychać tymiankowych oparów. Wystarczy, że wystawimy naszą twarz na działanie oparów.

Zabieg był bardzo przyjemny, a po całym „parowaniu” zmyłam twarz tonikiem z octu jabłkowego. Polecam.

Szkoda mi było wylewać wodę z tymiankiem, więc wymoczyłam sobie w niej stopy, co działa rozgrzewająco i wspomaga krążenie krwi (szczególnie, jeśli jest tam rozmaryn. Można też moczyć stopy w samym naparze z rozmarynu).

niedziela, 14 marca 2010

Larendogra - tonik do twarzy



Dzisiaj tonik dla cery problemowej i podobno odmładzający :) o egzotycznie brzmiącej nazwie - Larendogra. Krótka historia larendogry z wikipedii:
Stworzenie larendogry przypisuje się królowej Elżbiecie, córce Władysława Łokietka, żonie Karola Roberta, króla węgierskiego. Tradycja utrzymuje, że głównie dzięki cudownym właściwościom wyciągu, królowej udało się 59 lat spędzić na tronie Węgier i mimo sędziwego wieku zachowywać zdrowie i urodę. Kronikarze zaświadczają, że wyglądała o 20-30 lat młodziej niż miała w rzeczywistości. Ciekawostką może być fakt, że spirytus potrzebny do sporządzania wyciągu sprowadzała aż z Konstantynopola.

Przez kilkaset lat larendogrze przypisywano cudowne właściwości odmładzające i odświeżające cerę. Stosowano ją wewnętrznie, leczniczo oraz zewnętrznie w charakterze odświeżacza cery oraz perfum. Używana przez wiele stuleci wyparta została przez wodę kolońską. Perfumy pod tą nazwą produkowane były jeszcze w XIX wieku, lecz nie ma żadnej gwarancji, że obywało się to wg oryginalnej receptury z XIV wieku. Obecnie ponownie produkuje się wodę kolońską o tej nazwie.

Przepis na LARENDOGRĘ:
3 części suszonych liści rozmarynu
1 część suszonego kwiatu lawendy
1 część ziela mięty pieprzowej
96% spirytus do zalania, tak żeby dokładnie przykrył zioła.

Zioła umieścić w słoiku, zalać spirytusem, zamknąć słoik, odstawić na 2 tygodnie w ciemne miejsce. Wstrząsać od czasu do czasu. Po dwóch tygodniach przecedzić kilka razy przez gazę, dolać wody destylowanej lub przegotowanej w proporcji 1:1, przelać do ciemnej szklanej butelki. Używać, jak tonik do twarzy i dekoltu.


Skompletowałam wszystkie składniki, wyparzyłam słoiczek po dżemie malinowym, zrobiłam wszystko dokładnie wg przepisu i larendogra powinna być gotowa za 2 tygodnie. Do tego czasu będę stosować tonik z octu jabłkowego, który wydaje się być całkiem ciekawy (oprócz zapachu).

Orientacyjny cennik:
- 100 ml spirytusu 95% - 10 zł
- 30 g rozmarynu – 3 zł
- mięta pieprzowa (kupiłam herbatę ekspresową) – 2 zł
- 100 g lawendy – 12 zł z przesyłką na allegro

Zakładam, że ze 100 ml spirytusu będę miała po rozcieńczeniu 200 ml toniku za cenę ok. 15 zł (zostało mi mnóstwo mięty pieprzowej i lawendy, trochę rozmarynu). Tonik nie zawiera żadnych chemikaliów i jeśli się okaże hitem – to dobra cena, ale nie obraziłabym się, gdybym wiedziała, gdzie taniej kupić spirytus :)

Gotowa larendogra może też być super jako prezent, o ile obdarowana nie jest przewrażliwiona :)

sobota, 13 marca 2010

Ciasteczka owsiane a-la muesli crunchy



Ciasteczka z płatków owsianych? Pychota! Czym prędzej znalazłam najłatwiejszy przepis w sieci i zabrałam się do pieczenia.

Przepis na ciasteczka z płatków owsianych:
- 40 dag płatków owsianych
- 10 dag cukru
- 15 dag masła
- 1 jajko
- olejek migdałowy
Utrzyj masło z cukrem i jajkiem, dodaj olejek. Całość wymieszaj delikatnie z płatkami owsianymi. Formę do pieczenia wyłóż papierem i wysmaruj masłem. Masę wykładaj łyżką na blachę, a gdy całość już nałożysz, włóż do piekarnika na 180 stopni na 20 minut.


(Dopisek: Proponuję nie wylewać białka, tylko je ubić i wymieszać z płatkami, lepiej skleja ciasteczka)

Przyznaję, że zmieniłam trochę przepis – zamiast masła wrzuciłam margarynę, zamiast olejku migdałowego sok z cytryny i dodałam jeszcze wiórek kokosowych, orzechów i suszonej moreli. Ciasteczka piekłam 20 minut, ale po wyjęciu z piekarnika okazało się, że się kompletnie rozpadają :)

Na początku trochę mnie to rozczarowało, ale tylko przez chwilę. Kiedy się nimi zajadałam, zorientowałam się, ze to jest moje ulubione muesli crunchy. I takie płatki zalane mlekiem są pyszne. Naprawdę polecam własne przyrządzanie crunchy :)

Dopisek - kilka dni później
Zrobiłam drugie podejście do ciasteczek z płatków owsianych. Jak pamiętacie, za pierwszym razem ciasteczka były pyszne, ale kompletnie się rozpadały i wyszło z tego muesli crunchy :) Tym razem bardziej zastosowałam się do przepisu i jeszcze dodatkowo zamiast wyrzucać białko, ubiłam je i dodałam do ciasteczek. Wyszły super, są smaczne, ale nie żeby jakaś wielka rewelacja :)

piątek, 12 marca 2010

Pomarancza i gozdziki



Zachęcona pachnącym opisem na jednym z forów postanowiłam odświeżyć mieszkanie zapachem pomarańczy i goździków. Powbijałam w soczystą pomarańczę goździki i czekam… Czekam… Czekam… Hm. Wiele zapachu szczerze mówiąc z tego nie było, nie wiem, może trzeba użyć świeżej pomarańczy prosto z drzewa, albo przynajmniej takiej bardziej czerwcowej. Anyway – pomarańcza wygląda ładnie, ale na pewno nie pachnie nią całe mieszkanie. W końcu pomarańczę pokroiłam. Zapach wciąż nikły :)

czwartek, 11 marca 2010

Ocet jablkowy - wlosy i twarz



Dzisiaj rano wstałam, umyłam włosy i uwaga! Spłukałam roztworem z octu jabłkowego :)

Roztwór octu jabłkowego do płukania włosów:
- 2 łyżki octu jabłkowego (najlepiej własnej roboty)
- litr letniej wody

Wymieszać i spłukać włosy (potem już nie spłukiwać).

Roztwór pachnie octem, ale zapach nie utrzymuje się na włosach. Jak działa? Włosy mają być bardziej zdrowe, błyszczące, gładkie (ocet zamyka łuskę włosa), łatwiej się rozczesywać. Jak zadziałało u mnie? Włosy były bardziej miękkie niż zazwyczaj, ale poza tym nie widzę wielkiej różnicy :) Układały się dobrze.

Jeśli już jesteśmy przy temacie octu, to jest taka książka Julie Townsend „Ocet. Różne rodzaje octu i ich zastosowania”. Książka zawiera trochę przepisów, jak również zastosowania octu w kosmetyce, medycynie i do czyszczenia. Całkiem ciekawe :) Jest też książka tylko o occie jabłkowym: Margot Hellmiss "Ocet jabłkowy dobry dla zdrowia", ale tej nie posiadam :)

Idąc za ciosem postanowiłam przygotować sobie tonik z octu jabłkowego. Poniżej przepis, ale zaznaczam, że mój tonik jest w proporcji 1:5, nie 1:3. Najpierw sprawdzę delikatniejszy roztwór :)

Tonik do twarzy z octu jabłkowego (cera tłusta):
30 ml octu jabłkowego
90 ml wody (chłodnej przegotowanej albo mineralnej niegazowanej)

Sposób przygotowania:
Mieszamy wodę z octem w ciemnej butelce, za pomocą wacika rozprowadzamy na skórze. Tonik przechowujemy w lodówce. Jeśli nasączymy wacik taką miksturą i położymy na twarzy na kilka minut, pory skóry widocznie oczyszczą się.


Tonik zrobiłam i przetarłam twarz przed pójściem spać. Podobno na dzień ten tonik się nie nadaje, bo czyni skórę wrażliwszą na słońce i można się zwyczajnie poparzyć. Teraz jest wprawdzie zima i nie powinno nic się stać, ale po co ryzykować. Będę obserwować jak używanie toniku wpłynie na me lico i dekolt.

środa, 10 marca 2010

Brykiety drzewne i papierowe




Kupiliśmy brykiet drzewny do kominka i to zainspirowało Bartka do bliższego przyjrzenia się tematowi :) Polecam ciekawą stronę o paliwach drzewnych:
http://www.paliwadrzewne.pl

Z ciekawostek – nauczona doświadczeniem, że drewno dębowe pali się dłużej od np. sosnowego, założyłam to samo w stosunku do brykietów. I kupiliśmy dębowe kostki RUF. Choć podobno najlepsze są Pini-key, ale tych nie było, a zima okrutna :)

Z informacji na powyższej stronie wynika, że w stosunku do brykietów obowiązuje inna filozofia – mianowicie brykiety z każdego drewna palą się mniej więcej tak samo i ważą tak samo. Podczas brykietowania zanika różnica w gęstości drewna, a podobno drewno iglaste jest bardziej kaloryczne od liściastego.

Jedynym kryterium podczas wyboru brykietu wydaje się być jego cena i wilgotność – powinna być poniżej 7%. Gęstość brykietu zależy od jakości brykieciarki, ale tego już nie jesteśmy w stanie sprawdzić :)

No cóż, na razie palę w kominku kostką dębową RUF (taka poniżej kg, kwadratowa), która znika w kominku po około 45 minutach. Spróbuję kupić trochę brykietu z drzew iglastych i zobaczę, czy będzie się palił dłużej.

Jeśli chodzi o Bartka i brykiety - to mamy domowy eksperyment. Podczas naszej przeprowadzki i porządkowania starych dokumentów okazało się, że jesteśmy w posiadaniu dużej ilości papierów. Bartek postanowił przerobić te papiery na brykiet. Zebrał gazety i moczył je w wannie przez noc. Następnego dnia od rana przygotowywał brykiety wyciskając wodę z gazet. Teraz papierowe brykiety się suszą, a za kilka dni będziemy nimi palić :) Ciekawe, jak ten opał się sprawdzi.



Dla tych, co chcieliby spróbować własnego wyrobu brykietów - można kupić małą brykieciarkę do papieru (ekopraskę) za około 100 zł, np. na allegro. Brykieciarki do słomy kosztują już majątek, więc na domowy użytek raczej się nie nadają.

Dopisek po testach:
Bartka brykiety wyschły i zaczęliśmy nimi palić w kominku. Sprawdzają się całkiem nieźle – od momentu włożenia do kominka do momentu, aż brykiecie się zupełnie rozpadnie mija ponad pół godziny spokojnego palenia. Pewnie, gdyby je wrzucić z drewnem spaliłyby się dużo szybciej, jednak nam chodziło głównie o podtrzymywanie ognia. I jako takie rozwiązanie polecam domowej roboty brykiety :)

wtorek, 9 marca 2010

Ekologiczny plyn do mycia naczyn




Dziś przygotowuję domowym sposobem Płyn do mycia naczyń. Muszę przyznać, że przygotowywanie różnych specyfików bardzo mnie wciągnęło :)

A oto przepis na Ekologiczny Płyn do mycia naczyń:
• sok z trzech cytryn,
• 400 ml wody,
• 200 g soli drobnoziarnistej,
• 100 ml octu spirytusowego (białego)
Zmieszać sok cytrynowy z wodą, solą i octem. Gotować w garnuszku przez około 10 minut, ciągle mieszając, dopóki płyn trochę się nie zagęści. Jeszcze ciepły płyn wlać do szklanego naczynia. Używać jak każdy inny płyn do mycia naczyń.


Zrobiłam pół porcji, ale wlałam za dużo octu i podczas gotowania płyn się nie zagęścił. No cóż, następnym razem skupię się bardziej. Całe mieszkanie pachnie mi teraz octem.

Płyn myje ok nietłuste naczynia, tłuste słabiej, ale zrobię płyn jeszcze raz we właściwych proporcjach i wtedy napiszę więcej.

W radiu usłyszałam dowcip:
Kolega do kolegi:
- Chciałbym znów pojechać do NY
- A już kiedyś byłeś?
- Nie, ale już kiedyś chciałem…

Wracając do tematu prania, poszłam dziś do Kauflandu, żeby kupić płyn do prania Dzidziuś. Niestety, znowu się okazało, że to nie jest najpopularniejszy płyn. W końcu kupiłam proszek Lovella, bo prania nie ubywa. Dzidziusia kupię przy okazji, jeśli go gdzieś zobaczę. Jeśli wiecie, gdzie w Siemianowicach kupić Dzidziusia, proszę dajcie znać!

Lovellą wyprałam bez problemu, ale też plam specjalnie nie było, więc trudno mi się wypowiadać na temat jego skuteczności.