niedziela, 25 kwietnia 2010

Dom pelen chemii



Wstaję rano, myję zęby pastą z fluorem, myję włosy szamponem, nakładam odżywkę, biorę przysznic, po prysznicu nawilżam ciało balsamem, układam włosy z pomocą pianki, robię makijaż używając kremu, pudru w kremie, pudru sypkiego, cieni do powiek, tuszu do rzęs, pomadki. Używam antyperspirantu, skrapiam się perfumami, czasem maluję paznokcie.

Jestem wegetarianką, jem dużo warzyw i owoców, często sama gotuję, czasem jem posiłki częściowo już gotowe typu frytki lub pizza do piekarnika / mikrofalówki.

Mieszkam w domu, który regularnie sprzątam używając standardowych środków czystości - płyn i proszek do mycia naczyń, coś do mycia podłogi, czyszczenia toalety, wanny.

Piorę ubrania w proszkach, czasem używam wybielacza, odplamiacza, zmiękczacza do tkanin.

Brzmi jak całkiem zdrowe życie?

Codziennie nakładam na siebie koktajl różnych chemikaliów pod postacią kosmetyków, proszków do prania, ubrań z nienaturalnych materiałów.

Jem owoce i warzywa z supermarketu - pełne pestycydów (owadobójczych, grzybobójczych, bakteriobójczych, na gryzonie i chwasty), zebranych jako niedojrzałe we wszystkich zakątkach świata i transportowanych tysiące km, spryskiwanych, żeby wyglądały świeżo, czasem zapakowanych w folie i plastikowe pojemniki, które też wydzielają szkodliwe substancje.

Mieszkam w domu, w którym stężenie szkodliwych substancji jest pewnie wyższe, niż w najbardziej zanieszczyszczonych terenach przemysłowych :)

Do niedawna uważałam, że prowadzę całkiem zdrowy tryb życia.

Szukam alternatyw - będę się dzielić na bieżąco moimi pomysłami :)

Wrzuć na Facebook'a   Dodaj link do swojej strony   Bez chemii - start 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz